W poprzednim poście pisałam o trzech narzędziach, które pomogły twórcom serialu “Barry” skonstruować emocjonalnie wiarygodnego antybohatera. Te narzędzia to: wyważenie kompetencji, fałszywe przekonanie i pragnienie. Dzisiaj chciałam pokazać kolejne trzy sposoby na budowanie złożonej postaci, podejrzane u scenarzystów.
Bohater jest aktywny i napędza akcję – ale nie jest nadpobudliwy
Istnieją w kulturze postaci, którzy nic nie robią. W “Czekając na Godota” bohaterowie… czekają. Ale jeśli tworzymy historię, która ma wpisywać się w określone ramy gatunkowe i jeśli chcemy, żeby nasi odbiorcy nie byli znudzeni i poirytowani głównym bohaterem, to musimy zmusić go do działania. Oglądanie przez osiem odcinków, jak jakiś typ siedzi i jojczy, że bardzo czegoś pragnie, zazwyczaj nie jest zbyt porywające. Trudno jest też poczuć szacunek do kogoś, kto nie podejmuje samodzielnie żadnej decyzji, a tylko reaguje na działanie innych, jak szmaciana lalka, targana to w jedną, to w drugą stronę. Dlatego jeśli ustalimy już, czego nasz bohater pragnie, to dobrze byłoby, żeby zaczął coś z tym robić.
To, że bohater jest aktywny i podejmuje decyzje, nie oznacza, że jest nadpobudliwy. Protagonista serialu “Barry” nie kipi pomysłami i nie jest człowiekiem-fajerwerkiem. Jest zmęczony i poturbowany psychicznie. Czasem zachowuje się pokrętne i nieasertywne. Może np. zgodzić się zabić jakąś osobę, a potem negocjować z ofiarą, żeby gdzieś się ulotniła tak, aby nie musiał wykonać zlecenia. W kluczowych momentach akcji zdarza ma się też zawahać albo w ogóle nie podjąć działania. Mimo to na przestrzeni serialu bohater aktywnie dąży do swojego celu. Przychodzi na zajęcia teatralne, żeby zostać aktorem, kupuje nowe ubrania i prezent, żeby przypodobać się dziewczynie, zabija lub zachowuje przy życiu inne postaci. Chwile zawahania przeplatają się z momentami, kiedy podejmuje zdecydowane kroki. I każda jego decyzja (albo brak decyzji) ma jakieś konsekwencje dla fabuły.
Warto jednak pomiętać, że akcja jest napędzana nie tylko przez działania protagonisty i że inne postacie też mają tu sporo do roboty. Cele Barry’ego są zazwyczaj są sprzeczne z celami innych bohaterów. Ci bohaterowie reagują więc na jego zachowania, a on – na ich posunięcia. W ten sposób konflikt pomiędzy przeciwstawnymi dążeniami i działaniami buduje akcję.
Bohater zaprzecza stereotypom
Wszyscy mamy w głowie pewne stereotypy i tropy kulturowe. Słyszymy “komedia romantyczna” i widzimy mężczyzna, który dogania swoją ukochaną na lotnisku. Słyszymy “szpieg” i widzimy eleganckiego mężczyznę z garniturze. Kiedy tworzymy historię albo konstruujemy bohatera, dobrze jest zadać sobie pytanie, co jest w takich historiach najbardziej typowe i czego spodziewa się nasz odbiorca. A potem dobrze jest pójść w poprzek tym oczekiwaniom.
Serial “Barry” robi to na każdym kroku i nieustannie gra z naszymi przekonaniami. Zabójcy na zlecenie kojarzą nam się z twardzielami w cienkich krawatach, biznes klasą i widowiskową przemocą. Tymczasem w jednej z pierwszych scen serialu widzimy, jak bohater leci na miejsce zlecenia w zatłoczonej klasie ekonomicznej, skulony na środkowym siedzeniu. Kiedy dostaje nakaz wymordowania członków pewnego gangu, to zwyczajnie boi się wejść do kryjówki pełnej uzbrojonych przestępców. Jednocześnie nie jest też właściwie nigdy slapstikowy, jak to bywa z bohaterami komedii sensacyjnych. Jest nieudacznikiem, ale poważnym nieudacznikiem. Kiedy widzimy go we wspomnieniach wojennych, nie pasuje też do końca do stereotypowego wizerunku żołnierza z filmów amerykańskich. Nie jest ani naiwnym wielkookim młodzieńcem, który chce służyć ojczyźnie, ani zatwardziałym weteranem. Jest człowiekiem, który próbuje jakoś sobie radzić w trudnych sytuacjach.
Twórcy bardzo też uważają, aby nie wpaść w stereotyp estetycznej lub sztucznie podkręcanej przemocy. Ofiary Barry’ego nie padają na kolana w efektownych pozach ani malowniczo nie bryzgają krwią. Wszystko jest jednocześnie poważne, realistyczne i trochę niezdarne. Odległe od stereotypu i przez to bardziej prawdziwe.
Bohater robi rzeczy złe i dobre – a my widzimy ich konsekwencje
Pokazanie realistycznej przemocy wiąże się z innym aspektem konstrukcji bohatera, który dodaje mu realizmu: Barry robi rzeczy zarówno złe i dobre i każdy z jego uczynków odpowiednio wybrzmiewa. Jednym z niebezpieczeństw pisania antybohatera jest usprawiedliwianie jego podłości. Wielu krytyków właśnie to zarzuca filmowi “Joker”. Tam twórcy tak bardzo chcieli wzbudzić w widzu sympatię dla swojego protagonisty, że w zasadzie w ogóle nie pokazali jego aktów przemocy jako czegoś złego.
Hader i Berg nie idą tą ścieżką. Nie dają widzom tego miłego poczucia komfortu, że nasz bohater może i jest mordercą, ale w sumie nie zabija nikogo sympatycznego i nie do końca z własnej winy. Ofiary Barry’ego są prawdziwymi ludźmi. Widzimy, jak próbują się uratować albo przekonują bohatera, że nie musi ich zabijać. Często są to osoby, które zdążyliśmy poznać i polubić. W wielu momentach działania protagonisty mrożą nam krew w żyłach. Bywa bezwzględny, pragmatyczny i niezwykle precyzyjny w działaniu. To wszystko pokazuje nam, że nie mamy do czynienia z pluszowym misiem, który wszystko może zrzucić na okoliczności. Konsekwencje swoich działań odczuwa też sam Barry, który czuje się ze sobą coraz gorzej i jest coraz bardziej skonfliktowany.
Jednocześnie bohater robi też wiele rzeczy dobrych i budzących w nas sympatię. Przywiązuje się do ludzi. Próbuje zerwać ze swoim starym życiem. Pomaga innym. Jest w nim też dużo małych słabostek, z którymi możemy się identyfikować. W jednej ze scen nie jest w stanie powiedzieć wprost swojemu wspólnikowi, że nie chce już z nim pracować. Kto kiedykolwiek próbował grzecznie wymówić się z jakiejś współpracy czy spotkania, poczuje w tym momencie natychmiast więź z Barrym.
Takie szczere pokazania zarówno jasnej, jak i ciemnej strony głównego bohatera sprawia, że śledzimy tę historię z ciągłym poczuciem moralnego dyskomfortu. Postrzegamy go jako rzeczywiście złożonego i niejednoznacznego, a przy tym – bardzo, bardzo ludzkiego.
Nie iść za pierwszym pomysłem
Tworzenie bohatera, który czyni zarówno dobro i zło, nie jest stereotypowy i jest aktywny bez popadania w hiperaktywność, jest trudne. Przy konstruowaniu takiej postaci, często musimy powstrzymać się przed wykorzystaniem pierwszego pomysłu czy nawet pierwszych sześciu pomysłów, które wpada nam do głowy, i poszukać rozwiązań dużo mniej oczywistych. Warto jednak podjąć ten wysiłek po to, aby stworzyć bohatera, który naprawdę zapada w pamięć.