O pisaniu poezji wiem niewiele, ale wiem, że Kuba robi to dobrze. Postanowiłam więc skorzystać z jego know-how i wypytać go o proces tworzenia wierszy, o to, czy poezji można się nauczyć i jak wydawać tomiki poetyckie w Polsce. Enjoy!

Jakub Sajkowski

Jakub Sajkowski

Kiedy i dlaczego zacząłeś pisać wiersze?

Moja polonistka w liceum była kobietą o ogromnej wiedzy, a jednocześnie kompletnie pozbawioną charyzmy i pomysłu na jej ciekawe przekazanie. Tym bardziej absurdalne wydaje mi się, że mając mniej więcej 17, 18 lat wkręciłem sobie, że fajnie by było zostać sławnym poetą, bo to takie ciekawe, romantyczne. Nikt mi wtedy nie uświadomił absurdalności tego założenia, szczególnie wobec poziomu zainteresowania literaturą w Polsce, a poezją w szczególności. Tym niemniej, okazało się z czasem, że ten sposób ekspresji mi po prostu w miarę dobrze idzie. I satysfakcja z robienia tego, co się lubi, i robienia tego (chyba) dobrze, przesłoniła brak możliwości zarabiania na tej ekspresji czy brak medialności tego typu wypowiedzi literackich.

Jak wygląda Twój proces pracy nad wierszem? Wiele osób wyobraża sobie, że na poetę spływa Natchnienie i po prostu zapisuje to, co mu w duszy gra. Jak jest u Ciebie? Czy pracujesz nad poszczególnymi wersami? Jak wygląda taka praca?

Piszę niewiele. Jeśli udaje mi się napisać kilkanaście-dwadzieścia wierszy przez rok, to jest to bardzo dużo. W tym roku napisałem może dwa-trzy które się do czegokolwiek nadają. Wszystkie zresztą bardzo krótkie. Bardzo rzadko zdarzało mi się sytuacja zbliżona do stereotypowego „natchnienia”, że przychodzi mi do głowy „przebłysk geniuszu”, od razu mam wrażenie, że „to jest to” i w pół godziny mam gotowy wiersz. Z reguły zaczyna się od robionych w biegu notatek, które dojrzewają do momentu, aż powstaje jakaś wstępna wersja wiersza, a wstępną i ostateczną wersję dzieli od kilku godzin do kilku dni ;). Kilka razy też mi się zdarzyło wrócić do tekstu po roku, lub nawet po kilku latach i go jeszcze raz poprawiać. Często, zresztą, ten wiersz wysyłam jeszcze jednemu lub kilku zaufanym znajomym by spojrzeli chłodnym okiem, czy „już gra, czy jeszcze nie”. Generalnie w moim przypadku ta praca wygląda dość nudno i metodycznie. Ale nie wiem jak z innymi poetami, może tam jest więcej zwrotów akcji;)

Czy pisania wierszy można się nauczyć? Jak można pracować nad swoim poetyckim warsztatem?

Wrócę jeszcze do wymienionego przez ciebie stereotypu pracy nad wierszem jako „natchnienia” spływającego z nieba na poetę (który wymieniłaś w poprzednim pytaniu), bo on może być szkodliwy dla osób, które rozpoczynają swoją przygodę z pisaniem. Owszem, poeta marzy o tym, aby być rozpoznawalny, unikalny, z tego też względu niektórzy bardzo młodzi (niekoniecznie wiekiem, a stażem) poeci postanawiają… nic nie czytać poza własnymi wierszami, żeby się „nie sugerować”. Brzmi kuriozalnie, ale to prawda – wśród początkujących internetowych poetów takich nie brakuje. Jestem sobie w stanie, co prawda, wyobrazić jakiegoś absolutnie genialnego „naturszczyka”, ale zasadniczo naukę pisania poezji porównałbym do nauki języka. W tym wypadku – poetyckiego. Jak wiadomo, dziecko, aby wykształcić swój własny, unikalny głos, sposób wypowiedzi, najpierw musi się z językiem osłuchać. Tak samo jest dla mnie z poezją – nie da się wykształcić własnej dykcji, jeśli nie „osłuchasz się” z innymi dykcjami. Ponieważ generalnie zawsze chodzi o to, by pisać po swojemu, nie podpowiem czy należy pisać tak lub siak, czy należy pisać na komputerze, na komórce czy w zeszycie, czy z rymami czy bez. Natomiast wydaje mi się, że jest jedna kluczowa zasada: należy czytać, czytać i jeszcze raz czytać.

Pracowałeś jako nauczyciel w Chinach – kraju totalnie kulturowo obcym od Polski. Jak to wpłynęło na Twoje pisanie?
Okładka tomu Zestaw do kaligrafii

Jakub Sajkowski “Zestaw do kaligrafii”

Nie mam zielonego pojęcia jak wpłynęło to na pisanie pod względem technicznym – ale na pewno bez tego wyjazdu nie powstała by moja trzecia książka, to było właśnie tym impulsem, który pozwolił mi po poprzednim projekcie iść dalej. Moje pisanie zawsze było nieco reportażowe, wiersze zawsze były jakimiś patchworkami z rzeczywistości. Aby to pisanie się zmieniało, szło do przodu, z pewnością też rzeczywistość wokół mnie potrzebuje zmian.

Jak wygląda proces zbierania pomysłów na wiersze?

Samo „zbieranie pomysłów”, z jednej strony, dzieje się naturalnie, pomysły przychodzą same, pozostaje tylko wyselekcjonować te, które mają potencjał na dobry wiersz. Z drugiej strony, im dłużej piszę, tym większe stawiam tym pomysłom wymagania, tym gęstsze jest moje sito. Na obecnym etapie mojego pisania większość pomysłów ląduje w koszu, ostają się te, które nie tylko pozwalają stworzyć coś „błyskotliwego”, „fajnego”, ale jeszcze powiedzieć coś ciekawego o rzeczywistości.

Kiedy wiadomo, że wiersze układają się w jeden tom?

W pisaniu tomu, czyli „książki poetyckiej”, ważne jest, aby nie była ona „antologią wierszy jednego autora”, ale żeby opowiadała jakąś osobną historię. Myślę że wiersze układają mi się w „jedną” historię dość naturalnie, na pewno jednak trzeba nieco cierpliwości, abym dostrzegł w tej serii wierszy jakąś świeżość, osobność. Kiedy już mam poczucie, że „to jest to”, że jest w tym jakaś historia, która jest charakterystyczna, łatwiej jest pisać kolejne wiersze. Z pewnością jednak nie narzucam sobie żadnych ram czasowych, jeśli już, to „nie wcześniej niż” – jako że poezja nie jest moim źródłem zarobkowania (niemal dla żadnego poety, żadnej poetki w Polsce nie jest), mam ten paradoksalny komfort, że nie ograniczają mnie żadne terminy.

Wydałeś trzy książki poetyckie. Jak wydać swoje wiersze w Polsce? Jak wygląda proces szukania wydawcy dla poezji? Jakie napotkałeś przeszkody? Co robiłeś, aby Twoje wiersze zostały zauważone?

Rozpoznawalność i wiersze? W Polsce? W 2018 roku? Dobry dowcip ;). Ale oczywiście nawet w tych skromnych warunkach rozpoznawalność może być większa lub mniejsza. Zacznę jednak od kwestii wydawania poezji. Wiersze, z jednej strony, wydać łatwo – o ile się dysponuję kwotą kilku tysięcy złotych. Wtedy wystarczy znaleźć drukarnię której zleci się taką usługę. Tym niemniej, nie każdy ma pod ręką kilka tysięcy złotych lub sponsora gotowego tyle wyłożyć. Poza tym, wtedy cała walka o rozpoznawalność wierszy spoczywa na autorze. Są to zresztą wtedy wiersze, które nie przeszły często przez żadne sito, brakuje im spojrzenia z zewnątrz – większość z takich wydanych własnym sumptem lub za własne pieniądze książek nie nadaje się do niczego (są, co prawda, wyjątki). Nawet renomowane wydawnictwa, oczywiście, popełniają błędy, tym niemniej dla mnie ważne jest aby wydać w miejscu, które zna środowisko poetyckie i wie, co zrobić z książką, dba o wysłanie jej do recenzentów, na ważniejsze konkursy oraz o jej promocję, czyli np. organizację spotkań autorskich. To z pewnością pomaga w rozpoznawalności.

Przy czym w tym wszystkim najważniejszy jest profesjonalizm wydawnictwa, dopiero później PR-owa renoma, choć to się w tak małym środowisku jak to poetyckie ze sobą często łączy. Oczywiście wydłuża to mocno proces wydawniczy (tym bardziej, że w skrajnie niedofinansowanym światku poetyckim liczba miejsc oferujących profesjonalizm w działaniu jest ograniczona, generalnie należy się nastawić na proces nie tyle wielomiesięczny, co raczej dwu-trzyletni), ale warto trochę poczekać, aby nie wydać byle czego byle gdzie. Łączy się to też, zresztą, z otrzymaniem sensownej opieki redaktorskiej i korektorskiej. Do tej pory byłem bardzo zadowolony z opieki wydawniczej, którą otrzymałem zarówno od zespołu Domu Literatury w Łodzi (wydawca Google translatora, 2015), jak i ekipy Wielkopolskiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu (w skrócie: WBP) – wydawcy Zestawu do Kaligrafii (2018).

Sam natomiast, po prostu, nie chowam tych wierszy po szufladach, nie krępuję się z publikowaniem ich w internecie, poza tym czasem wysyłam je do czasopism, które szczególnie lubię i cenię, a czasopisma czasem decydują się je publikować ;). Ponadto istnieją też konkursy, szczególnie dla początkujących autorów, np. łódzki konkurs na debiut im. Jacka Bierezina, ciekawe projekty Biura Literackiego z Wrocławia czy konkurs im. Klemensa Janickiego organizowany co dwa lata przez CK Zamek w Poznaniu, w których nagrodą jest publikacja książki. Istnieją też konkursy na pojedyncze wiersze, lub na zestawy kilku wierszy – ale zbyt częsty udział w nich grozi traktowaniem poezji jako „rywalizacji”, oraz pisaniem takich wierszy, które spodobają się „każdemu jurorowi”. Dlatego praktycznie nigdy nie brałem w nich udziału.

Niezależnie od wszystkiego nie warto jednak się stresować – i warto pamiętać, że rozpoznawalność często też zależy od szczęścia, niekoniecznie jakości tego, co się pisze. No i z reguły wymagania, ciśnienie związane z rozpoznawalnością własnych wierszy nakładamy na siebie sami – niepotrzebnie, bo to przecież nie wyścigi.

Gdybyś mógł teraz dać sobie z przeszłości jedną radę dotyczącą pisania, jaka to byłaby rada?

Mniej spiny, więcej cierpliwości – choć jest to akurat rada, którą muszę samemu sobie powtarzać co jakiś czas. Z różnym skutkiem ;).

Jakub Sajkowski (ur. 1985) – poeta, lektor języków, tłumacz, recenzent. Opublikowane książki poetyckie: Ślizgawki (2010), Google Translator (2015), Zestaw do kaligrafii (2018). Wiersze publikował m.in. w „Pro Arte”, „Arteriach”, „Dwutygodniku”, “Art Papierze”, na stronie internetowej Biura Literackiego oraz w lokalnym wydaniu „Gazety Wyborczej”. Finalista i laureat kilku konkursów poetyckich. Laureat stypendium artystycznego miasta Poznania i Medalu Młodej Sztuki 2018./blockquote>


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *