Jest jedno pytanie, które słyszy każdy, ale to każdy pisarz: “Skąd brać pomysły na historię?”. Ray Bradbury odpowiadał, że bierze je z Centrum Pomysłów Schenectady. Prawda jest jednak dużo prostsza – pomysły leżą na ulicy. Każdy z nas ma ich mnóstwo – nie każdy jednak je zauważa. Dlaczego?
O czym mówimy, kiedy mówimy o pomysłach
Wyobrażamy sobie, że po prostu przychodzą – w pełnej krasie i okazałości ukazują się tym wybrańcom, którzy mają wyjątkowy kontakt z muzami. Ci wybrańcy mają w głowie już cały obraz, całą historię – tylko brać i zapisywać. To przekonanie jest w większości nieprawdziwe. Pomysły na w pełni rozwinięte historie rzeczywiście czasami po prostu przychodzą – np. w snach – ale mnie zdarza mi się to niezwykle rzadko. Traktuję takie sytuacje raczej jako wyjątkowe prezenty od podświadomości.
Większość pomysłów zaczyna jako zalążki – nie gotowe historie, ale poruszenia emocji gotowe dać historiom początek. W głowie pojawia się jeden obraz, który coś w nas budzi. Słyszymy linijkę świetnego dialogu w autobusie. Jeszcze nie da się na tym zbudować powieści. Ale da się na tym zbudować coś.
Problem polega na tym, że my tych zalążków często nie dostrzegamy. A jeśli dostrzegamy, to szybko o nich zapominamy. Coś nam wpada do głowy i zamiast natychmiast to zapisać, zamiast zbierać te okruchy, odwracamy się do kolejnego rozpraszacza.
Naszym problemem nie jest brak pomysłów. Naszym problemem jest brak uważności.
Bo to z uważności rodzi się sztuka. Pomysły przychodzą wtedy, kiedy dajemy rzeczom swoją uwagę. Kiedy przyglądamy się bliżej. Kiedy dajemy przestrzeń obserwacjom i emocjom. Kiedy pozwalamy sobie przeżywać głębiej. Nauka uważności to pierwszy krok to kreatywnego życia.
Kolejnym krokiem jest zapisywanie naszych spostrzeżeń. Zapisując nasze zalążki umożliwiamy sobie spamiętanie ich, ale także nadajemy im ważność. Przestajemy traktować je jako nic nie znaczące obserwacje, a zaczynamy widzieć w nich prawdziwe skarby, którymi w rzeczywistości są.
Przyglądanie się zalążkom
Kiedy już zebraliśmy odpowiednio dużo zalążków — i gdzieś je zapisaliśmy — możemy się im przyjrzeć. Nauczyciel kreatywności Bob Stromberg radzi robić to raz tygodniu. Powinniśmy zadawać sobie dużo pytań. Oglądać nasze zalążki z różnych stron. Powiedzmy, że przyszedł do nas obraz małej dziewczynki, która potajemnie spotyka się nad rzeką ze swoim starszym bratem. Kim jest ta dziewczynka? Dlaczego spotkanie jest potajemne? O czym ze sobą rozmawiają? Dlaczego ten właśnie obraz nas porusza? Czy jest początkiem powieści? Wiersza? Szkicu? A może ta wizja łączy się z jakimś inną, utrwaloną w naszym notesie? Czasami odpowiedź przyjdzie do nas natychmiast. Czasami zalążek musi w nas dojrzeć i odpowiedź przyjdzie po jakimś czasie. Czasami nie przychodzi nigdy. I to też jest ok. Jeśli zebraliśmy odpowiednio dużo obrazów, fraz i fragmentów, zawsze znajdzie się coś gotowego przepoczwarzyć się w pełnoprawny pomysł.
Praca z pomysłami
Zadając sobie pytania, obracając w głowie nasze pomysły, sprawiamy, że coraz bardziej nabierają one kształtu. Możemy wtedy zastanowić się, czy dany pomysł da się podkręcić. Może da się odwrócić role bohaterów? Coś wyolbrzymić? Pociągnąć temat do ekstremum? Możemy pomysł rozpisać w postaci mapy myśli. Możemy opowiedzieć o nim znajomym i zapytać, z czym im się kojarzy. W pewnym momencie możemy zaś w końcu zapisać wszystko, co wiemy o danej historii i sprawdzić, czy nie układa się nam to w spójną fabułę.
Im więcej pracujemy z pisaniem i pomysłami, tym więcej mamy pomysłów
Kiedy będziemy praktykować regularnie zbieranie zalążków (ja nazywam je też „pocztówkami od świata”), eksplorowanie ich i pisanie zauważymy, że z czasem będziemy mieli coraz więcej pomysłów. W pewnym momencie głównym problemem stanie się dla nas brak czasu, żeby je wszystkie zrealizować. Kreatywność jest jak mięsień. Nieużywana zanika, ale regularnie ćwiczona rozwija się. Pomysły leżą na ulicy. Wystarczy się schylić.
2 Comments
Patryk Tarachoń
Czytanie książek, sport i inne aktywności sprzyjają kreatywnemu myśleniu, ale nie każdy jest tak spostrzegawczy i pomysłowy.
Marta Marecka
Z mojego doświadczenia bardzo wiele osób, które uważa, że nie jest kreatywna, na zajęciach wpada na świetne pomysły i buduje fajne historie. Moim zdaniem spostrzegawczość jest kwestią uważności. Pomysłowość też można mocno podciągnąć, jeśli świadomie tych pomysłów szukamy i poświęcamy im uwagę :). Bob Stromberg świetnie o tym mówi: jego zdaniem kreatywność jest zarazem darem (jako ludzie mamy do niej predyspozycje od dzieciństwa) i rzemiosłem, które należy regularnie ćwiczyć.