Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Uważność – lekarstwo na pisarski banał

Las nie jest cichy. Nie jest też spokojny. A głównym dźwiękiem, który słychać w lesie, nie jest śpiew ptaków. Kiedy idę do lasu, słyszę przede wszystkim wiatr. Blaszki tysiąca liści uderzają o siebie, a ich wysoki szum kaskadą spływa mi do uszu. Drzewa skrzypią, trzaskają gałązki. Od czasu do czasu jakiś ptak wydrze dzioba. Brzęczą owady. Najgłośniejsze są zwierzęta. Pędząca sarna tratuje poszycie jak czołg. Las nie jest cichy.

Ludzie piszą, że w lesie jest cisza, spokój i śpiew ptaków, bo tak się utarło. Podążają za powszechną wiedzą o tym, czym jest las. Dla pisarza taka droga na skróty jest jednak zabójcza. Powtarzając to, co mówiły juz tysiące, popadamy w banał. Lekarstwem na ten banał jest kwestionowanie schematów i obserwacja. Innymi słowy – uważność. Dzięki niej nasze pisanie poprawia się na każdym poziomie.

Uważność na ludzi

Uważna obserwacja ludzi – zarówno ich wyglądu, jak i charakteru – pozwala nam stworzyć postaci, które będą wydawać się żywe. Częstym błędem przy kreowaniu bohaterów jest pójście tylko i wyłącznie za archetypem. Mamy postać matki i jest to umęczona Matka Polka. Mamy dobrego bohatera zachowującego się zawsze szlachetnie. Mamy czarny charakter, który zajmuje się głównie knuciem. Tymczasem w ludziach dużo jest niuansów. Te przejawiają się w drobnych gestach. Matka Polka gdzieś w drodze na zakupy zatrzymuje się w księgarni, aby obejrzeć książki podróżnicze. Staje przy półce i podczytuje pierwszy rozdział tego czy innego reportażu. Jej twarz się rozświetla. Bo nie jest cała tylko umęczeniem i poświęceniem dla innych. Jest w niej też ciekawość świata, która objawia się w tym zachowaniu. Jest indywidualność, osobny świat wewnętrzny. Żeby to opisać, trzeba być uważnym na te małe rytuały, które pozwalają nam spojrzeć na ludzi trochę inaczej.

Uważność pomaga też budować lepsze opisy wyglądu. Oczywiście można napisać po prostu, że Marek był wysokim brunetem, a Zosia pulchną blondynką. Tylko że wtedy nasi bohaterowie stają się trochę takimi Simami, które różnią się tylko wzrostem i kolorem włosów. Czytelnik ich nie widzi. Tym, co pozwala nadać postaciom indywidualnego rysu, jest detal. Ktoś ma małe oczka, które wydają się cały czas nerwowo skanować otoczenie. Ktoś uśmiecha się prawym kącikiem ust bardziej niż lewym. Ktoś ma długi nos i wyłupiaste oczy, które nadaje mu wygląd wyliniałego ptaka. Uważność pozwala nam wyciągnąć te szczegóły i użyć ich w tekstach.

Uważność na emocje

Kiedy piszemy prozę, warto być też uważnym na swoje uczucia. Co się dzieje z naszym ciałem, kiedy odczuwamy określoną emocję? I jak ta emocja wygląda u innych osób? U kogoś zdenerwowanie może objawiać się tylko sposobem, w jaki bawi się długopisem albo porusza stopą. U nas być może ogromna radość powoduje mroczki przed oczami (u mnie tak jest!). Tego typu detale można wpleść w książkę i dzięki temu stworzyć realistyczny obraz emocji, który nie opiera się tylko na stereotypowych reakcjach.

Uważność na język

Jest też i uważność na język – rzecz szczególnie ważna dla pisarza. Powinniśmy przyglądać się bacznie słowom, które nas otaczają. Jak wyraża się osoba, z którą rozmawiam? Czy ma jakieś ulubione powiedzonka? Jak zachowują się ludzie w konwersacji? Czego mówią, a czego nie? Taka obserwacja może nas wiele nauczyć o naturze dialogu. Zauważymy, że ludzie często dogadują się półsłówkami albo chociaż pozornie rozmawiają ze sobą, to tak naprawdę prowadzą obok siebie dwie różne konwersacje. Że czasami wbijają się innym w słowo albo zaczynają każde zdanie od “generalnie”. Że w czasie rozmowy mogą wykonywać gesty, które wiele mówią o ich stosunku do rozmówcy. Ich słowa mogą być uprzejme, ale ukradkowe spojrzenia w bok mogą zdradzać, że najchętniej chcieliby już sobie pójść. Świadomość tego wszystkiego pomaga nam stworzyć bardziej realistyczne i interesujące dialogi.

Uważność na miejsca

Wreszcie pozostaje uważność na miejsca, o której pisałam na początku tego wpisu. Kiedy jesteśmy w jakieś przestrzeni, warto poczuć jej atmosferę. Co przykuwa naszą uwagę? Jak pachnie w danym miejscu? Jakie są tam dźwięki?

Gdybyście weszli do mojego domu bez zapowiedzi, uderzyłby Was zapach pieczonej cebuli, czosnku i tymianku. Albo psa. Ten pies przyleciały do Was z pluszowym, piszczącym indykiem w zębach, potykając się o rozwalone w korytarzu kartony na makulaturę. Karton szura, indyk piszczy, pies wpycha Wam zabawkę w rękę i pokazuje, że macie ciągnąć. W tle słychać, jak mój mąż gra na gitarze. Przez uchylone drzwi do pokojów widać sprzęt gitarowy, sterty niewyprasowych ciuchów, a także książki i komiksy zakrywające większość płaskich powierzchni. W kuchni stałyby pewnie jakieś brudne gary, pędzle i szpachelki do farb.

Czy wyobrażacie sobie mój dom? Chciałam, żebyście poczuli, że naprawdę w nim jesteście. Nie pisałam jednak o tym, gdzie znajduje się kuchnia i że łazienka jest po prawej stronie. Zbudowałam opis na wrażeniach i szczegółach. Kiedy mamy otwarte zmysły na takie właśnie detale, możemy uniknąć banału w opisach i sprawić, że czytelnik przeniesie się w miejsce, które chcemy mu pokazać – czy jest to mieszkanie w krakowskim bloku czy las.

Jak zatrzymać szczegóły

Uważność czyni z nas lepszych pisarzy. Sprawia, że tworzymy plastyczne opisy, realistyczne dialogi i ciekawszych bohaterów. Pozwala nam uniknąć banału poprzez skupienie się na konkrecie – tym, co jest prawdziwe i żywe. Taką uważność trzeba ćwiczyć. Ja sama z natury nie zwracam zbytnio uwagi na to, co dzieje się wokół mnie. Żyję w swojej głowie. Nieraz zdarzyło mi się w czasie spaceru zamyślić i wejść w latarnię. Dlatego czasami specjalnie przypominam sobie o tym, żeby patrzeć, słuchać i czuć. Kiedy wychodzę z domu, biorę ze sobą notatnik i zapisuję wrażenia, obrazy i dźwięki. Notuję opis starszego mężczyzny, który objaśnia swojemu pieskowi, co się dzieje na ulicy. Notuję, że rozkopane miasto pachnie żelazem. Zatrzymuję te szczegóły i nadaję im wagę. Ćwicząc uważność, ćwiczę pisanie.

Leave a comment

0.0/5

0